poniedziałek, 3 lutego 2014

dumna byc mogę :)

...po pierwszym półroczu :)
Aktualnie od dzisiaj trwają u nas ferie. Powiem Wam że jak na zimę to pogodę mamy iście wiosenną. Temperatura dodatnia jest, dzisiaj było plus 6. Śniegu to mamy tylko tyle co nie zdązył stopnieć.
Ale jakoś specjalnie na ten fakt nie narzekam bo ja zwierzę ciepłolubne heh ;)
No ale co przed feriami się działo Wam powiem.
Otóż mieliśmy wywiadówkę podsumowującą pierwsze półrocze.
No i powiem Wam że mogę byc dumna z Anki.
Bo nie dość że udało jej się znaleźć po raz pierwszy na szóstce najlepszych z klasy to dostała bardzo dobrą ocenę podsumowującą-opisową.
Wszystkie dziedziny miała w pełni opanowała umiejętność :D Co mnie bardzo ale to bardzo cieszy :)
Jedno jedyne co miała w części opanowała to...pisanie kształtne. No dobra ja piszę kura pazurem to no cóż pewne rzeczy jej wybaczę...ale jak to ktoś powiedział nie od razy Rzym zbudowano ;)
Ania jak chce to pisze ślicznie ale jak się spieszy to i grafolog by sobie nie dał rady :/
Ale uważam że z tym ma akurat jeszcze czas. Znaczy się wiadomo ganię ją za to że pisze niepoprawnie ale w sumie uważam że co literki zna wie co jak się pisze...no cóż musi się wyrobić w pisaniu. Najwazniejsze że pięknie mi tez czyta i z matmą nie ma w sumie zbytnich problemów jak na swój wiek.
Na wywiadówce mieli też przedstawienie dla Rodziców. Ania grała jedną z głównych ról czyli p.Zimę. Bardzo ładnie się roli wyuczyła pięknie i wyraźnie mówiła. Słychac ją było jasno.:)
Potem jak pani podsumowywała całe półrocze opowiadala o plusach i minusach klasy. i pyta się pani na głos dzieci jaki jest ich głowny minus. Ania jako pierwsza ręka w górze i pani udzieliła jej głosu:
"Naszym minusem jest...gadanie na lekcji".
No tak w tym pani przyznała jej rację no bo naczelna gaduła z niej heh :P
Ale podobno coraz mniejsza :P
Tak że teraz odpoczywamy od uroków szkoły i lekcji.
Ania ma dwa tygodnie błogiego lenistwa. I mam nadzieje że  w tym czasie pogoda będzie nam tak pieknie dopisywała jak dzisiaj :)

niedziela, 19 stycznia 2014

(nie)poważnie....

Uznałam ostatnio że muszę z Anią przeprowadzic powazną rozmowę bo możliwe (na razie nie zapeszam) szykują się małe zmiany może w naszym życiu....
I stwierdziłam że pogadam sobie z nią na temat: co by było gdyby mama znalazla....chlopaka.
Młoda w sumie jest przyzwyczajona ze i owszem kolegów mam ale chlopaka oficjalnie jej żadnego nie przedstawialam.
A było to tak:
M:Co byś powiedziała jakbym znalazla sobie chłopaka??
A:Kogo??
M:No chłopaka, faceta,narzeczonego...
A:Aha....a po co Ci??
M:??????
A:Mama no Ty w sumie to nie miałaś dawno chłopaka i tak wiesz...no lepiej nie może co
M:A czemu lepiej nie?? (troche się zmartwiłam o co jej chodzi:/)
A:No bo wiesz...(powiedziała to takim tonem że już wiedziałam o co chodzi :))
M:Ale jakbym znalazla to Ty byś nie zeszla na drugi plan, nadal byś była numerem jeden to z tobą bym najwiecej czasu spędzala. Ty byłabys najwazniejsza, nie musisz sie bać że Ciebie porzucę(wytłumaczyłam jej to mam nadzieje w miarę inteligentie)
A: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.(i w tym momencie tak charakterystycznie dla niej podrapała się po głowie że już wiedzialam ze już "jestem w domu")...aha no to w sumie czemu nie, a jakiegoś fajnego znajdziesz???
M:No postaram się fajnego.
A:A takiego co będzie mnie lubił???
M:No to musi obowiązkowo!
A:A on sam będzie fajny????
M:No mam nadzieję ze tak :P
A:No dobra mama to jak tak bedzie....to możesz znaleźć sobie takiego faceta, chłopaka czy co tam chcesz. Ja Ci pozwalam.

Ufffff pot z czoła dziecko dało mi błogsławieństwo ;) ;)
Ale ale przypadków losowych nie wyprzedajmy co ma być to będzie...albo i nie będzie ;)

Z ostatniej chwili młoda do dziadka własnie:
No proszę znalazł się PAN WYGODNICKI!!!!
A ostatnio tak powiedziała do dziadka:
Jak babcia pojedzie do sanatorium a mama do pracy to Ty bedziesz ze mną. I będziesz sie do mnie musiał dostoswać a nie ja do Ciebie...:P :P

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Z Nowym Rokiem.....

Z Nowym Rokiem nowe postanowienia???

Nie to chyba nie u nas. U mnie to słowo wogóle nie funkcjonuje bo na ogół postanowień nie dotrzymuje więc....po co mi one :P
A Ania za mała na składanie postanowień wiec...po co jej one :P
Zaczął się Nowy Rok. Nawet zaczęliśmy całkiem fajnie bo na Sylwestrze u kolegi. Ania zadowolona chyba że po raz pierwszy poza domem i mogła tam nawet spać. O północy był szampan i fajerwerki:)
Sama jak sie dorwała do swojego szampana to...w pół godziny całego Piccolo już nie było.
A i miała problem bo jak powiedziałam jej że o drugieja ma iść spać.....to wcale że nie bo dorośli siedzą to i ona też :O No patrzcie Państwo druga się kłania a ona nie i już.
Oj tupnęlam huknęlam....to łaskawie poszła....ale co się musiała jeszcze nawiercić i postękać aj ;/
Dorośli późno w sumie poszli spać bo...o 7 nad ranem i ledwo ledwo 3h pospane było bo młodzież sie obudziła i spać już nie chciała ;/
No cóż ale przecierpieliśmy i 2 stycznia spanie nadrabiałam heh :)



Wogóle to dzieciaki miały drugiego wrócić do szkoły. Kurcze nie ukrywam faktu że tu wykazalam sie złymi intencjami i ledwo ledwo namówiłam Anię żeby jednak drugiego do szkoły nie poszła. Czemu? Powód całkiem prozaiczny...chciałam sie wyspać :D
No co miałam zaległości w spaniu :P A Ania sama w ten dzień do 10 w łóżku gniła :P
Ale pierwszego mówi że chce isc i już że mam ją zaprowadzić,, że pani będzie zła.....okazalo się że Pani zła nie była łyknęla usprawiedliwienie i nawet dużo nas nie ominęło :D

Co do szkoły nie narzekam Ania uczy się fantastycznie :) Nie chcę wykrakać ale jak an razie żadnej nagany nie przyniosła do domu...chociaz nawet jakby przyniosła...no życie sama do świetości nie należałam ;) ;)
Chociaż stosowną karę by dostała.
Najlepiej to chyba idzie jej czytanie. I o dziwo informatyka ale nie ma to jak grzebać w kompie mamy cuda poprzestawiać a potem pokazywać pani na lekcji że się umie.... a mama zaś z kompem dojśc do ładu nie może :P
Ostatnio zaczęłam mieć z Anią poważne rozmowy...czy to poważne czy nie...ocenicie sami ale to już kiedy indziej...paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :)

piątek, 27 grudnia 2013

Święta Święta...i już po nich.

A mamuśka ani słowa nie napisała. O nich. Baaa nawet życzeń nie wypisałam...za co bardzo przepraszam ale posypały się mamine dzieje i chęci odeszły na czas jakiś.
Może lepiej nie jest z mamusiną ale parę słów napisze żeby dziecko miało kiedyś w końcu co czytać.
Do Świąt Ania dzielnie się szykowała.
Pilnie na roraty chodziła z lampionem. W tym roku jakoś zero inwencji i koncepcji i z gaezty wycięliśmy. Chęci do tworzenia jakieś nikłe mam ostatnio ale dziecko nawet się nie obraziło;)
Ania nie mogła doczekać się ubierania choinki. Dziadka o mało co nie zgnębiła żeby w końcu ubierać, ze najlepiej już teraz. A jak już ubierali to....Ania usiadła z boku i podziwiała jak dziadek się męczył z choinką i światełkami. Heh dlatego bez bicia się przyznaje że dlatego nie lubię ubierać choinki choćby przez światełka ;)
A jak już święta przyszły z samą Wigilią....to Ania uznała ze to nie Mikołaj dostarcza prezenty tylko Rodzice. Mikołaj ewentualnie daje kasę. A dlaczego tak uznała???
Bo mamusia "mądrze" schowała prezenty za biurko bo myślała że dziecko tam nie zajrzy.
A Ania dobra dusza zobaczyła że kot wlazł za biurko, wiedziała ze ja jestem wrazliwa na tym punkcie jak kot tam włazi i wyjęla kocura. A że przy okazji zobaczyła tam prezenty...no cóż mamusine IQ musi iść trochę do podrasowania. ;) ;)
Ale i tak ucieszyła się z prezentów- choć nieważne od kogo były. Wczesniej jednak "Mamo kiedy otwieramy??? Mamo a już"..i tak dobre 45 minut. Nie mogłam porządnie najeść się na Wigilii bo wciąz szeptała mi do ucha a kiedy, a czy można już, czemu tak późno....aj ta niecierpliwość:D
A jak już otworzyła.....
"Ta lalka...ta brzydka a nie mogła być Clawdeen???"
I weź tu się dziecku staraj normalnie :P Zła byłam no nie mówię bo te Monterki tanie nie są człowiek sie stara a ona z jednej niezadowolona od razu.

Potem się naprostowała sama i uznała że to nie lalka a tylko jej kiecka jesrt brzydka. I drugiej nie odpakowała a pierwszej lalce już sukienkę zmieniała. No jak już Frankie miała zmienioną sukienkę to uznała ze lalka jest super i śliczna może drugą monsterkę odpakować. Z której to już wogóle mega mega zadowolona bo upatrzona, uproszona u Mikołaja.....i jak to powiedziała "więcej słodkiego niz rok wcześniej ale może być". Skoro moze być to chyba dobrze;)
Ogólnie święta spędziliśmy spacerkowo-plotkując. Znaczy się to w większej większości mama z przyjaciółmi. Ania na spacerku chodziła i świrowała. A jak przyjaciele wpadli na kawuchę w drugi dzień świąt to Ania znudzona chyba naszymi pogawędkami zmusiła nas do gry w kalambury. Ojjjjj inteligencja dorosłych mocno została nadszarpnięta. Mamusia uznała że zna się tylko na kategori "chamskie zwierzęta": krowa, świnia. kura, małpa. Ja tam tylko widziałam takie zwierzeta. To nie moja wina ze były inne :P
I tak mniej więcej zleciały nam święta. 

Przepraszam ze nikomu życzeń nie składałam świątecznych ale postaram się z noworocznymi wpaśc....chociaż jak znam się to lepiej wolę nic nie obiecywać.

To zalezy jaka kondycja będzie po jutrzejszym dniu kiedy niestety wezme udział w ostatniej drodze mego Przyjaciela , który w młodym wieku odszedł do lepszego świata aj :(
A na koniec dla poweselenia (tak wiem mój polski pozostawia wiele do życzenia;) )
Ania sama to napisała a wogóle sama wymyśliła :)

piątek, 20 grudnia 2013

O facetach...

...słów kilka.
Nie moich ale mego dziecka;)
Skąd jej się one wzieły????
Nie wiem sama ale jakoś chyba miała cięty tydzień na nich :
"Faceci i chłopacy sa jacyś dziwni."
"Całowanie z facetami jest bleeeeee...."
"Faceci mają to we krwi że wiecznie i wszędzie się spóźniają"
"Oni mają same dziwne pomysły"
............................................................
i moja ulubiona myśl a w sumei stwierdzenie Ani":
"To wszystko wina facetów, oni są wszystkiemu winni".
I jak się tu w sumie nie zgodzić???? :D

niedziela, 8 grudnia 2013

grudniowo wesoło świątecznie :)

Grudzień nadszedł a razem z tym nasza a przynajmniej moja ulubiona świąteczna atmosfera...przygotowania do Świąt :)
U nas fajnie się dzieje.
Szkoła trwa od poniedziałku do piątku.
Z wstawaniem do niej bywa...różnie. Ale kto by się cieszył jakby codziennie wstawać o 6.30 :/ No cóż tu szkoła ma jednak minusa ale co zrobić...trzeba chodzić :)
W nauce Ania jest calkiem dobra...no dobra bardzo dobra aaaa nie będe skromna. Bo jak na plusy i minusy które dostają Ania ma z nauki same plusy.jak do tej pory ma ponad przeciętną a Pani ją w szczególności chwali za czytanie i nie wierzy że ona tak sama od siebie. Na co me matczyne serce jeszcze bardziej się raduje :)
Z pływalni Pani chwali Ankę że radzi sobie najlepiej z grupy. No cóż mamusia eks mistrzyni to i córcia idzie w ślady mamci a co :)
Co do kolegów...i koleżanek oczywiście ma ich Ania całkiem spore grono. Co do koleżanek jest lubiana ma się z kim bawić nikt na nią nie narzeka. Wiadomo jak to babki nie raz jedna z drugą się pokłociły ale no cóż  bywa. Pani mówi że godzą sie po 5 minutach jak jednej się znudzi puszczanie fochów ;)
W szkole przygotowują się już do Świąt. Był już konkurs na śpiewanie ale Ania powiedziała że nie chce śpiewać...wolała do domu przynieść kartkę że stroik na konurs można zrobić....no i mama czy pomożesz????
No pomogę a jak ale wpierw koncepcji wogóle nie miałam pustka w głowie ale od czego ma się gazety z pomysłami w pracy i FB ze znajomymi z milionem fajnych pomysłów:P
I coś chyba nam nawet zgrabnie wyszło :)
 Zaniesiemy to do szkoły i zobaczymy czy coś nam wyjdzie z konkursu czy raczej jednak nie.
Od czwartku sypie u nas śnieg. Tzn.sypał wpierw delikatnie a potem jak Ksawery znany w całej PL ruszył z kopyta to jedno popołudnie i śniegu po kostki normalnie jak nie więcej. Młoda to radośc miała i już zabawy na śniegu wymyślała szaleć chciała....i nawet jej się udało to zrealizować. Dzisiaj nawet mini bałwana ulepiła jak to go określiła mianem lodowego ludzika bo dużo lodu w sobie miał. Wariatka latala pod balkonami i ludziom z balkonów obrywała heh :)
 W ostatnie Mikołajki Ania została obdarowana prezentami. W sumie niezbyt wielkimi ale upragnioną Monsterkę dostała się cieszyla nie ukrywała tego...ale uznała że to nie Gwiazdor u nas zostawił to w bucie tylko ja mama.....czemu tak pomyslała nie wiem. O wszystko ładnei zadbałam a ta mowi że ja. No nie było sposobu żeby podejrzała a ona mówi że ja ja chociaż Gwiazdor jej czekoladę podrzucił ale ja lalke bankowo. No nie wiem czemu tak myśli.
Dzisiaj Ania doszła do wniosku że fajnie się mieszka na parterze. A dlaczego?
"Bo sama mogłam wyjść na dwór bez Ciebie mama wiesz".
Nie chciała mnie obrazić ale chyba mi dziecko dorośleje normalnie ech :( A to wszystko przez to ze na mróz mi się nie chciało iśc marznąć i myślę a niech idzie...w końcu ja w jej wieku to już sama do szkoły śmigałam...aj czemu to tak szybko mija czas dziecka :(
i takim to akcentem na razie kończymy przydługawą historię naszą :)

niedziela, 17 listopada 2013

Sobota :)

Sobota była i minęła.
A u nas minęła chyba nawet w miarę aktywnie.
Byliśmy u mojej babci...a Ani prababci. Fajnie lubię taki widok jak są trzy pokolenia. A w sumie u nas to wczoraj były nawet 4 pokolenia!!!! No bo tak :prababcia, dziadek, ja, prawnuczka. Kurcze no super :) Oby jak najdłużej te 4 pokolenia trwały :)
No ale nie o tym.
Ania nieśmiała (tak tak w pewnych momentach moja Ania ta śmiała laska objawia swoja nieśmiałość :P ) trochę z prababcią podyskutowała, poopowiadała co i jak, rysunki pokazała....
No ale niestety jako że prababcia posiadaczka jest dwóch psów to one zobaczyły śmiałość Anki :) Sorka babcia ale Ania ukochala sobie psy :)....jeden zwie się Psotka a drugi Tequilla. Psotka w krótkim czasie podpadła Ani bo ją ugryzła.......ale Tequillla................ło rany jak się ich dwóch dobrało.....
Tequilla nikogo nie lubi poza nią znaczy się Ania taka jest nowa teoria.....a dlaczego????
"Bo T....no mama jak ona ma na imię????? TTTTTT?????Zapomniałam noooo....w każdym razie pies tylko mi oddaje piłkę nikomu innemu. I tylko sie ze mną bawi i tylko mi tak ładnie łapę podaje. Nikomu innemu"
Niby taki jej ulubiony pies a imienia zapamiętać nie mogła :P
Heh ale się wybiegała Ania z Tequillą poszalała...może dlatego też potem dla mamy była bardziej listościwa heh :)

A jak już  w końcu do domu wróciła to starczyło jej jeszcze sił na...napisanie listu do św.Mikołaja.
A ktoś powie że moje dziecko ma już swoje lata ale list wciąz pisze. A tak pisze i w Mikołaja wierzy....ale wie ze rodzice przyczyniają się do tego ze prezenty są pod choinką. O dziwo młoda sama sobie to wytłumaczyła. Bo to było tak że zadała mi pytanie wprost" Czy istnieje Mikołaj ?? a ja zagięta pomyślałam...i to był błąd :/ Bo młoda sama sobie tak odpowiedziała po w sumie 2 sek.od padnięcia pytania:
"Ja wiem że to rodzice przynoszą prezenty ale św.Mikołaj istnieje to też wiem. Bo to tak że św.Mikołaj pomaga kupować prezenty ale rodzice mu pomagają je przynieść dzieciom".
Spodziewałby się ktoś takiej odpowiedzi??? Bo ja nie :O zgasiłam się jak nie wiem że ona taka mądra. Ale cieszy mnie fakt że ona nadal w Czerwonego wierzy i nadal ma chęci pisać list:)
W końcu to tradycja zanieśc ten list na pocztę:)


Tak więc list już dzisiaj został zaniesiony na pocztę. Ania sama interes zalatwiła kase dała pani znaczek nakleiła i list podobno w tempie przyspieszonym ma dotrzeć do Norwegi :) Mamy cichą nadzieję ze jak co roku tym razem też Mikołaj podeśle nam swoją skromną pocztówkową odpowiedź. Bo nie ukrywam ze i mnie i Anię to cieszy taka odpowiedź z samej Norwegi :) A co za dziecka nie miałam tego to teraz mam heh :)
No i tak nam się skończyłą sobota.
Na nude nie narzekaliśmy no nie :)