środa, 28 listopada 2012

tam i tu...

Czyli uwielbiam takie weekendy:) Ciągle w ruchu i się nie nudzić. A taki był właśnie nasz ostatni weekend. Jak w jeden i drugi dzień wyszliśmy z rana tak dopiero wieczorami w domu i wciąz coś do robienia, wciąż gdzieś....
W sobotę to wpierw do mojej babci za miasto. Jakoś tak się składa że rzadko tam bywam ale jak już jedziemy Ania ma miejsce do popisu. Babcia moja uwielbia swoją prawnuczkę bo jedna jedyna to wiadomo ma kogo rozpieszczać jak jej własne wnuki to już stare "byki":)
Wuja mechanik, który też tam mieszka przerażony bo Ania zaczęła mu porządki w warsztacie robić heh:) no wiecie jak to kobiety muszą mieć wszystko poukładane tak Ania klucze wg rozmiaru mu zaczęła układać...hihi wuja prędzej się w swoim bałaganie chyba odnajdzie niż w jej porządku.
Po ogrodzie poskakała , znowu wujowi psociła bo drewno z budowy mu zaczęła wynosić i chować:D...no wuja mam nadzieje że zły nie jest:P:P
Potem to wzięłam Anię na spacer do lasu żeby jednak wuja nas osobiście nie pogonił do domu szybciej:)




Jedna gałązka, druga...coś co Ania uwielbia:) Fajnie było jak mogę Ani pokazać gdzie ja osobiście za dziecko chodziłam na spacer...szkoda tylko że od tego czasu sporo się tam zmieniło. Kiedys ten las to było masa drzew, zwierząt...a teraz połowa drzew wycięta, asfaltowe ulice zaraz za drzewami...aj przykro się na to patrzy jak tyle fajnego zostaje zniszczone na rzecz budów:(
Nad jeziorko ją zaciągnęłam, w sumie to nie jeziorko tylko pozostałość po cukrowni ale sprawa fajna bo i rybki i patyki i można się pobawić i gałązki do wody powrzucać...aj ciężko Anię było wyciągnąć z powrotem do domu jak tyle tam się działo:)


Co Ance się podobało najlepiej w lesie chyba....CZASZKA!!!!! hah no jakie zachwycone było moje dziecko jak ją dojrzało...no jak dla niej cudeńko i wogóle i do domu chciała ją zabrać i nieść gotowa była...jak się nie zgodziłam to miałam fotki pstrykać bo nikt jej nie uwierzy że widziała czaszkę lisa...no zachwycona jak nie wiem...fotek jednak nie porobiłam bo bez przesady...ale jak potem wszystkim opowiadała...o żesz no mowię wam jak dla niej zapewne historia życia:)
A co potem było w dalszej części dnia...miały być szybkie zakupy do potrzeb piernikowych a skończyło się oglądaniu...obleśnych zwierząt;/. tak ja je nazywam a dla Anki to najpiękniejsze zwierzęta...no tak tylko dziecko może powiedzieć że Boa Dusiciel jest cudowny:P




A potem to jeszcze bardziej milusinskie zwierzątka byly...czyli psy i koty...o to jest coś dla mamy a nie jakieś tam węże:P Fajna sprawa bo szukali "rodziców" dla kociakow i psiaków porzuconych:)

I zamiast planowanych pół godziny w sklepie zeszło nam prawie dwie...no bo jak coś się dzieje to Anka musi byc na miejscu i czuwać:) Ale co dwie nagrody dostała to ma:):)
I tak jak z domu wyszliśmy o 9 tak dopiero o 18 a tam jeszcze pełno do zrobienia...ale co tam wyrobiliśmy się w planie godzinnym jak to ja nazywam hah:)
Zmęczone obie byłyśmy jak nie wiem ale ja tam uwielbiam takie coś bo przynajmniej wiem ze żyje:)
A w niedzielę....a to juz kiedy indziej opowiem:)










sobota, 24 listopada 2012

piernikowanie próbne.....

Dziecko mamie na ambicje wjechało i co???
I poprosiło o ciastka do przedszkola. A tak wiecie bez okazji mówię ok. Ale że dziecko uznało ze chce pierniki to oj było ciężko. Bo to trudna szkoła a ja do pieczenia to jednak...eeeee;/;/;/;/
Ale że ambicja mamy wielka plamy przed dzieckiem dać nie chciała to od babci wzięła przepis wczytała się i......
zaczęliśmy tą pracę:D
Ale zanim cokolwiek to potrzebowaliśmy do całości:
50gmiodu
40gtłuszczu lub oleju
1łyżeczka płaska sody oczyszczonej
1łyżeczka przyprawy do piernika
1jajko
troszkę otartej skórki cytryny
300gmąki
lukier do ozdoby.
Miód plus tłuszcz wpierw trzeba razem zmieszać. Najlepiej tłuszcz wpierw stopić na gazie potem wymieszać z miodem. Potem sodę,przyprawę,jajko i skorkę razem w misce zmieszać do uzyskania jednolitej masy. Na koniec masę z miodem i tłuszczem dodać i wymieszać do ostygnięcia. Na koniec dodawać mąkę i wymieszać wszystko aby powstało z tego jedno ciasto. Jak już się uda jedną kulę zrobić tak aby do rąk się nie lepiła odstawić na jeden dzien w chłodne miejsce.

 Jakby się kto pytał co jeszcze jest potrzebne do pieczenia to dwójka pomocników.....



A to jak komuś się bedzie nudziło podczas pieczenia:)



A po jednym dniu jak juz ciasto swoje odstoi to trzeba rozwałkować na jakieś 4mm grubości i ...wycinać:):) chulaj dusza i wzorki dowolne:) potem piekarnik 160stopni nagrzane i piec aż się przyrumienią...najlepsze że nie ma powiedziane jak długo mowię bankowo spalę:(...ale nie nie dałam ciała:D



 Ach....zapomniałabym że wiadomo ktoś musi nad wszystkim czuwać bo inaczej marna praca..:)

I takie to nam słodkości smakowitości wyszły. Dziecko zadowolone ze tak fajnie i szybko i ladnie. Ja zadowolona ze moja wielka ambicja zaspokojona i plamy nie dałam wcale przed własnym dzieckiem. Więc dzisiaj nowa porcja ciasta zrobiona i jutra ciasto oczekuje bo teraz trzeba własciwą porcję zrobić do przedszkola. Bo wiecie te pierniki to próbne były a do przedszkola będą jeszcze ładniejsze:)..oby:)




środa, 21 listopada 2012

Biblioteka.....

Ja zawsze się przyznawałam ze bardzo lubię książki.
Moja Ania do pewnego czasu też lubiła-ale tylko jak jej czytałam;/ długo starałam się ją zachęcić do biblioteki ale jak mówiła "nie lubię oddawać książek lubię mieć na własność".
Dopiero za pomocą koleżanek Ania dała się jednak przekonać i zapisała się....
I już drugi miesiąc jak tydzień w tydzień w środy wędrujemy do biblioteki i wypożycza. Co prawda jeszcze sama całosci nie czyta....ale jak jej się nudzi to weźmie książkę i poczyta sobie....

Czasem nawet poczyta koleżance co do niej wpada....ale to tylko wtedy jak mamy czyli mnie nie ma w pobliżu...Dlaczego?? Nie wiem sama. Czytać jak na swoje lata Ania umie ładnie. Nie mówię że płynnie ale jak dla mnie fajnie:)
No ale dzisiaj też udaliśmy się do biblioteki też. I kiedy ona szukała dla siebie ja z nudów też przypatrywałam się książkom. I co??? I znalazłam swoje ulubione:):) Tylko proszę się nie śmiać teraz b ja uwielbiam "Pan Samochodzik..." jak rany ta seria jest dla mnie nieśmiertelna.
No ale wracając do tematu i postanowiłam i ja na nowo się tam zapisać. Zapisałam się pożyczyłam a Ania z tekstem "Mama Ty się zapisujesz????" Heh dziecko się zdziwiło ze i dorośli mogą się zapisać:)
No ale teraz sobie będziemy obie wypożyczać:)
Cieszy mnie fakt że w dobie 21 wieku Anka wie co to książka i biblioteka:)
********************************************************
A teraz coś czym miałam się pochwalić dawno ale zapomniałam Ilonka przepraszam:)

Taki lampion zrobiłam Ani na roraty grudniowe. W zeszłym roku na szybko robiłam i sie szybko popsuł. Teraz poświęciłam na niego więcej czasu i mam nadzieje że tak szybko się nie rozpadnie:)
Miłego wieczorka wszystkim:)


poniedziałek, 19 listopada 2012

nie chciała....

"Mamo ale ja nie idę z Tobą nigdzie, nie chce mi się...Ty sobie idź a ja zostanę w domu z dziadkiem"
takim to oto tekstem uraczyło mnie dziecko jak powiedziałam ze idziemy się przejść wkoło osiedla i z powrotem.
Uch jak ja słyszę jak jej sie nie chcę...normalnie mały leniuch. Kiedyś to ja byłam stroną nie chce mi się a teraz role się odwróciły???
Ale co by nie było siła perswazji matczynej i parę słów spowodowały że dziecko jednak się ruszyło
"mamo ale żadnych zdjęć nie będziesz mi robiła, nie chcę"
 .....


Ledwo wyszła na dwór jak zaczęła kombinować w tych swoich paluszkach tu listek tam gałązka tam coś jeszcze...i tylko ciągle słyszałam "mama no poczekaj ja muszę cos dorobić, mamo a stój bo ja związać listki muszę".....



Za co zawsze podziwiam moje dziecko przy takiej okazji???
Za to że właśnie byle liśc byle gałązka a ona już sobie potrafi zabawę wynaleźć. Ja chyba tak nie umiałam a Ania to takie dziecko co...sama sobie. Sama ładnie się umie bawić chociaż towarzystwo też lubi sama potrafi coś tam za zabawę wynaleźć. No fajnie:)
A na końcu jak już chciałam do domu wracać do domu z tego spaceru to co mi rzekła???
"Mamo jeszcze nie teraz ja nie skończyłam"...
i pomyśleć że to ona nie chciała iść.

I z krótkiego chwilowego spaceru zrobił nam się spacer długaśny. Ale ani ja ani Ania nie narzekamy..żeśmy się troszkę dotleniły ona porobiła swoje pobawiła się a i ja trochę na aparacie się wyżyłam....





Miłego tygodnia życzę wszystkim:)
Aj dzisiaj wracam do pracy...to będzie bolało;/