niedziela, 17 listopada 2013

Sobota :)

Sobota była i minęła.
A u nas minęła chyba nawet w miarę aktywnie.
Byliśmy u mojej babci...a Ani prababci. Fajnie lubię taki widok jak są trzy pokolenia. A w sumie u nas to wczoraj były nawet 4 pokolenia!!!! No bo tak :prababcia, dziadek, ja, prawnuczka. Kurcze no super :) Oby jak najdłużej te 4 pokolenia trwały :)
No ale nie o tym.
Ania nieśmiała (tak tak w pewnych momentach moja Ania ta śmiała laska objawia swoja nieśmiałość :P ) trochę z prababcią podyskutowała, poopowiadała co i jak, rysunki pokazała....
No ale niestety jako że prababcia posiadaczka jest dwóch psów to one zobaczyły śmiałość Anki :) Sorka babcia ale Ania ukochala sobie psy :)....jeden zwie się Psotka a drugi Tequilla. Psotka w krótkim czasie podpadła Ani bo ją ugryzła.......ale Tequillla................ło rany jak się ich dwóch dobrało.....
Tequilla nikogo nie lubi poza nią znaczy się Ania taka jest nowa teoria.....a dlaczego????
"Bo T....no mama jak ona ma na imię????? TTTTTT?????Zapomniałam noooo....w każdym razie pies tylko mi oddaje piłkę nikomu innemu. I tylko sie ze mną bawi i tylko mi tak ładnie łapę podaje. Nikomu innemu"
Niby taki jej ulubiony pies a imienia zapamiętać nie mogła :P
Heh ale się wybiegała Ania z Tequillą poszalała...może dlatego też potem dla mamy była bardziej listościwa heh :)

A jak już  w końcu do domu wróciła to starczyło jej jeszcze sił na...napisanie listu do św.Mikołaja.
A ktoś powie że moje dziecko ma już swoje lata ale list wciąz pisze. A tak pisze i w Mikołaja wierzy....ale wie ze rodzice przyczyniają się do tego ze prezenty są pod choinką. O dziwo młoda sama sobie to wytłumaczyła. Bo to było tak że zadała mi pytanie wprost" Czy istnieje Mikołaj ?? a ja zagięta pomyślałam...i to był błąd :/ Bo młoda sama sobie tak odpowiedziała po w sumie 2 sek.od padnięcia pytania:
"Ja wiem że to rodzice przynoszą prezenty ale św.Mikołaj istnieje to też wiem. Bo to tak że św.Mikołaj pomaga kupować prezenty ale rodzice mu pomagają je przynieść dzieciom".
Spodziewałby się ktoś takiej odpowiedzi??? Bo ja nie :O zgasiłam się jak nie wiem że ona taka mądra. Ale cieszy mnie fakt że ona nadal w Czerwonego wierzy i nadal ma chęci pisać list:)
W końcu to tradycja zanieśc ten list na pocztę:)


Tak więc list już dzisiaj został zaniesiony na pocztę. Ania sama interes zalatwiła kase dała pani znaczek nakleiła i list podobno w tempie przyspieszonym ma dotrzeć do Norwegi :) Mamy cichą nadzieję ze jak co roku tym razem też Mikołaj podeśle nam swoją skromną pocztówkową odpowiedź. Bo nie ukrywam ze i mnie i Anię to cieszy taka odpowiedź z samej Norwegi :) A co za dziecka nie miałam tego to teraz mam heh :)
No i tak nam się skończyłą sobota.
Na nude nie narzekaliśmy no nie :)

piątek, 15 listopada 2013

Dyplom po raz pierwszy...

...i mam nadzieję że nie ostatnio w naszej szkolnej karierze :)
Był konkurs u Ani na stworzenie jesiennego cuda z jesiennych darów natury.
Ojaaaaa a mnie wtedy tak głowa bolała mówię nie ma bata nic nie robię wogóle pomysłów nie miałam na nic. Ale co tu zrobić jak dziecko patrzy oczami ala kot ze Shreka. To się trochę spiełam i jakąś pracę na szybko szybko pomogłam jej zrobić. Przyznaje się że mój poziom starania sie był wtedy równby zeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeero :/
Uznałam że jest tak denna że nawet foto jej nie machnęłam :(
A tu prosze we wtorek wchodzimy do szkoły wyniki są....Ania zajęla 3 miejsce :) :) :) OOO jaka zadowolona była:) :) :) hihi nie ukrywam ze ja tez ze z antylanecia zrobiło się takie coś fajnego :)
A 13 mieli w szkole święto szkoły i przy okazji wręczenie dyplomów z okazji konursu. Ania opowiadała mi ze stoją wszyscy, apel trwa...nagle pani zaczęła wyczytywać nazwiska i Ani wyczytała...Ania mówi że śmiało podeszła ("Mama ale ja się wogóle nie wstydziłam wyjść przy nich wszystkich..przy tej całej szkole") odebrała dyplom i nagrodę i wróciła uśmiechnięta do swoich."A moja klasa to chyba mi najgłośniej biła brawo".....heh no nie wiem mnie nie było w kazdym razie jestem z niej dumna ogromnie :)
Stara się dziewczyna przyznaje strasznie.
Dzisiaj dla przykładu zaliczyła angielski choć wogóle mówiła że ona nie umie, że ona nie da rady...ładnie poprosiłam żeby poszła żeby spróbowała...poszła i spróbowała i zaliczyła. Fajnie strasznie :) Tym bardziej ze podobno jest jedną z nielicznych którzy mają wszystkie rzeczy zaliczone :) :)
A na sam koniec mam taką filozoficzną myśl mojej 7latki:
"W tym kraju wogóle nie ma sensu myśleć"......
I jak tu się z nią nie zgodzić?????


niedziela, 10 listopada 2013

Drugie zebranie i...

...i jakie wnioski??
Całkiem niezłe mi się wydaje.
Pani na zebraniu indywidualnie rozmawiała z każdym rodzicem ponieważ nie chciała mówić publicznie na forum.
Byłam ktoraś w kolejce.
Każdy z rodziców trochę posiedział....ale ja chyba nie tak długo jak inni.
Tak mi się wydaje zresztą jaka prawda nie mnie oceniać.
Pani oddawała nam sprawdziany jakie dzieciaki całkiem niedawno pisali. Ania na 9 zdobyła...9 możliwych punktów :D hah dumna byam jak nie wiem bo podobno rzadko które dziecko tak miało.Najczęściej popełniali błędy na tym którą stroną się chodzi prawą czy lewą. Przyznaje się że ja Ani tego nie uczyłam a powinnam :/ ale jednak dziecko wiedziało dzieki czemu komplet punktów nam wpadł :)
...Znaczy się jej :P
Podsłyszałam jak każdemu rodzicowi mówiła co dziecko robi źle i co powinno poprawić z wykonywanych zadań a mi pani...zapytała się skad Ania tak ładnie umie czytać :O oooo zdziwłam się bo myślałam że i Ania ma coś do poprawy ze zdolności jakie powinna posiadać ale jednak nie :)
...
dobra musi jedną rzecz poprawić.....gadulstwo!!!!
Ale jak notoryczną gadułę która tą cechę odziedziczyła akurat po mamie skłonić do niemówienia???? Łooo będzie ciężko :/
Z angielskiego pani pochwaliła także ponieważ w szybkim tempie nauczyła się wierszyka na pamięć...po angielsku oczywiście i zdała go od razu. Pani wychwaliła że fajnie że tak szybko bo jak zna życie niektórzy wierszyk z listopada bedą zdawać w ...czerwcu jak zna życie. A Ania tak sama z siebie poszła i oczywiście najwięcej plusów zdobyła za to...
znaczy się właśnie nie rozrużniam czasem o co lata z tymi plusami że mają czasem plus czasem ocenę...uch głowa boli :/
Najważniejsze jednak ze jest w szkole dobrze po dwóch miesiącach. Ma Ania swoją ekipę kobietek z którymi rządzi. W świetlicy bawi się z kim popadnie (z dziewczyn bo jak ją jeden pociągnął za warkocz to jej powiedziałam że ją podrywa na co normalnie ona na zawał mi nie zeszła :P) panie i tam ją sobie chwalą
Pięknie pięknie :D
Jedynie nad gadulstwem nam pozostaje popracować...ale będzie ciężko ;)


sobota, 2 listopada 2013

Disney on Ice...czyli konkurs :)

.....czyli coś co Ania lubi najbardziej :)
A mianowicie Ilonka z Kreatywnym okiem  zoorganizowała konkurs.

Ania jak tylko usłyszała Gdańsk to mówi mama robimy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No tak ona to uwielbia.
To zaprzęgła mamusię do pracy i mówi robimy.
Mieliśmy stworzyć marzenie disney'owskie.
A że marzeń dziecko ma milion jak nie więcej to jak wybrać :O
Ale w końcu padło na:

Nazwaliśmy je "Piknik Disney'a" czyli piknik z postaciami bohaterów Dinsey'a.
Jako ze niestety zostaliśmy ograniczeni przez rozmiary naszego pokoju to wybraliśmy tylko kilka postaci z bajek. Mama szkicowała niektóre postaci a Ania kolorowała. Zaskoczyła mnie bo w końcu zapoznała się ze słowem starannie. Bo tak to na ogół raz dwa i pokolorowane uznaje. A teraz jak sama powiedziała to ona się postara bo chciałaby wygrać . Hah to następnym razem muszę ją jakimś konkursem zachęcić żeby się postarała.:P
No w każdym razie to nasza praca a teraz idziemy ją posłać do samej autorki konkursu.
Co prawda jak znam życie nie wygramy ale ile śmiechu było przy robieniu pracy ("rany mój prosiaczek wygląda jak rasowy przestępca"...".nie mamuś nie wygląda jak przestępca ...no może trochę jest inny ale na swój sposób ładny" hah:):) ) to już jest nasze.:)