piątek, 27 grudnia 2013

Święta Święta...i już po nich.

A mamuśka ani słowa nie napisała. O nich. Baaa nawet życzeń nie wypisałam...za co bardzo przepraszam ale posypały się mamine dzieje i chęci odeszły na czas jakiś.
Może lepiej nie jest z mamusiną ale parę słów napisze żeby dziecko miało kiedyś w końcu co czytać.
Do Świąt Ania dzielnie się szykowała.
Pilnie na roraty chodziła z lampionem. W tym roku jakoś zero inwencji i koncepcji i z gaezty wycięliśmy. Chęci do tworzenia jakieś nikłe mam ostatnio ale dziecko nawet się nie obraziło;)
Ania nie mogła doczekać się ubierania choinki. Dziadka o mało co nie zgnębiła żeby w końcu ubierać, ze najlepiej już teraz. A jak już ubierali to....Ania usiadła z boku i podziwiała jak dziadek się męczył z choinką i światełkami. Heh dlatego bez bicia się przyznaje że dlatego nie lubię ubierać choinki choćby przez światełka ;)
A jak już święta przyszły z samą Wigilią....to Ania uznała ze to nie Mikołaj dostarcza prezenty tylko Rodzice. Mikołaj ewentualnie daje kasę. A dlaczego tak uznała???
Bo mamusia "mądrze" schowała prezenty za biurko bo myślała że dziecko tam nie zajrzy.
A Ania dobra dusza zobaczyła że kot wlazł za biurko, wiedziała ze ja jestem wrazliwa na tym punkcie jak kot tam włazi i wyjęla kocura. A że przy okazji zobaczyła tam prezenty...no cóż mamusine IQ musi iść trochę do podrasowania. ;) ;)
Ale i tak ucieszyła się z prezentów- choć nieważne od kogo były. Wczesniej jednak "Mamo kiedy otwieramy??? Mamo a już"..i tak dobre 45 minut. Nie mogłam porządnie najeść się na Wigilii bo wciąz szeptała mi do ucha a kiedy, a czy można już, czemu tak późno....aj ta niecierpliwość:D
A jak już otworzyła.....
"Ta lalka...ta brzydka a nie mogła być Clawdeen???"
I weź tu się dziecku staraj normalnie :P Zła byłam no nie mówię bo te Monterki tanie nie są człowiek sie stara a ona z jednej niezadowolona od razu.

Potem się naprostowała sama i uznała że to nie lalka a tylko jej kiecka jesrt brzydka. I drugiej nie odpakowała a pierwszej lalce już sukienkę zmieniała. No jak już Frankie miała zmienioną sukienkę to uznała ze lalka jest super i śliczna może drugą monsterkę odpakować. Z której to już wogóle mega mega zadowolona bo upatrzona, uproszona u Mikołaja.....i jak to powiedziała "więcej słodkiego niz rok wcześniej ale może być". Skoro moze być to chyba dobrze;)
Ogólnie święta spędziliśmy spacerkowo-plotkując. Znaczy się to w większej większości mama z przyjaciółmi. Ania na spacerku chodziła i świrowała. A jak przyjaciele wpadli na kawuchę w drugi dzień świąt to Ania znudzona chyba naszymi pogawędkami zmusiła nas do gry w kalambury. Ojjjjj inteligencja dorosłych mocno została nadszarpnięta. Mamusia uznała że zna się tylko na kategori "chamskie zwierzęta": krowa, świnia. kura, małpa. Ja tam tylko widziałam takie zwierzeta. To nie moja wina ze były inne :P
I tak mniej więcej zleciały nam święta. 

Przepraszam ze nikomu życzeń nie składałam świątecznych ale postaram się z noworocznymi wpaśc....chociaż jak znam się to lepiej wolę nic nie obiecywać.

To zalezy jaka kondycja będzie po jutrzejszym dniu kiedy niestety wezme udział w ostatniej drodze mego Przyjaciela , który w młodym wieku odszedł do lepszego świata aj :(
A na koniec dla poweselenia (tak wiem mój polski pozostawia wiele do życzenia;) )
Ania sama to napisała a wogóle sama wymyśliła :)

piątek, 20 grudnia 2013

O facetach...

...słów kilka.
Nie moich ale mego dziecka;)
Skąd jej się one wzieły????
Nie wiem sama ale jakoś chyba miała cięty tydzień na nich :
"Faceci i chłopacy sa jacyś dziwni."
"Całowanie z facetami jest bleeeeee...."
"Faceci mają to we krwi że wiecznie i wszędzie się spóźniają"
"Oni mają same dziwne pomysły"
............................................................
i moja ulubiona myśl a w sumei stwierdzenie Ani":
"To wszystko wina facetów, oni są wszystkiemu winni".
I jak się tu w sumie nie zgodzić???? :D

niedziela, 8 grudnia 2013

grudniowo wesoło świątecznie :)

Grudzień nadszedł a razem z tym nasza a przynajmniej moja ulubiona świąteczna atmosfera...przygotowania do Świąt :)
U nas fajnie się dzieje.
Szkoła trwa od poniedziałku do piątku.
Z wstawaniem do niej bywa...różnie. Ale kto by się cieszył jakby codziennie wstawać o 6.30 :/ No cóż tu szkoła ma jednak minusa ale co zrobić...trzeba chodzić :)
W nauce Ania jest calkiem dobra...no dobra bardzo dobra aaaa nie będe skromna. Bo jak na plusy i minusy które dostają Ania ma z nauki same plusy.jak do tej pory ma ponad przeciętną a Pani ją w szczególności chwali za czytanie i nie wierzy że ona tak sama od siebie. Na co me matczyne serce jeszcze bardziej się raduje :)
Z pływalni Pani chwali Ankę że radzi sobie najlepiej z grupy. No cóż mamusia eks mistrzyni to i córcia idzie w ślady mamci a co :)
Co do kolegów...i koleżanek oczywiście ma ich Ania całkiem spore grono. Co do koleżanek jest lubiana ma się z kim bawić nikt na nią nie narzeka. Wiadomo jak to babki nie raz jedna z drugą się pokłociły ale no cóż  bywa. Pani mówi że godzą sie po 5 minutach jak jednej się znudzi puszczanie fochów ;)
W szkole przygotowują się już do Świąt. Był już konkurs na śpiewanie ale Ania powiedziała że nie chce śpiewać...wolała do domu przynieść kartkę że stroik na konurs można zrobić....no i mama czy pomożesz????
No pomogę a jak ale wpierw koncepcji wogóle nie miałam pustka w głowie ale od czego ma się gazety z pomysłami w pracy i FB ze znajomymi z milionem fajnych pomysłów:P
I coś chyba nam nawet zgrabnie wyszło :)
 Zaniesiemy to do szkoły i zobaczymy czy coś nam wyjdzie z konkursu czy raczej jednak nie.
Od czwartku sypie u nas śnieg. Tzn.sypał wpierw delikatnie a potem jak Ksawery znany w całej PL ruszył z kopyta to jedno popołudnie i śniegu po kostki normalnie jak nie więcej. Młoda to radośc miała i już zabawy na śniegu wymyślała szaleć chciała....i nawet jej się udało to zrealizować. Dzisiaj nawet mini bałwana ulepiła jak to go określiła mianem lodowego ludzika bo dużo lodu w sobie miał. Wariatka latala pod balkonami i ludziom z balkonów obrywała heh :)
 W ostatnie Mikołajki Ania została obdarowana prezentami. W sumie niezbyt wielkimi ale upragnioną Monsterkę dostała się cieszyla nie ukrywała tego...ale uznała że to nie Gwiazdor u nas zostawił to w bucie tylko ja mama.....czemu tak pomyslała nie wiem. O wszystko ładnei zadbałam a ta mowi że ja. No nie było sposobu żeby podejrzała a ona mówi że ja ja chociaż Gwiazdor jej czekoladę podrzucił ale ja lalke bankowo. No nie wiem czemu tak myśli.
Dzisiaj Ania doszła do wniosku że fajnie się mieszka na parterze. A dlaczego?
"Bo sama mogłam wyjść na dwór bez Ciebie mama wiesz".
Nie chciała mnie obrazić ale chyba mi dziecko dorośleje normalnie ech :( A to wszystko przez to ze na mróz mi się nie chciało iśc marznąć i myślę a niech idzie...w końcu ja w jej wieku to już sama do szkoły śmigałam...aj czemu to tak szybko mija czas dziecka :(
i takim to akcentem na razie kończymy przydługawą historię naszą :)

niedziela, 17 listopada 2013

Sobota :)

Sobota była i minęła.
A u nas minęła chyba nawet w miarę aktywnie.
Byliśmy u mojej babci...a Ani prababci. Fajnie lubię taki widok jak są trzy pokolenia. A w sumie u nas to wczoraj były nawet 4 pokolenia!!!! No bo tak :prababcia, dziadek, ja, prawnuczka. Kurcze no super :) Oby jak najdłużej te 4 pokolenia trwały :)
No ale nie o tym.
Ania nieśmiała (tak tak w pewnych momentach moja Ania ta śmiała laska objawia swoja nieśmiałość :P ) trochę z prababcią podyskutowała, poopowiadała co i jak, rysunki pokazała....
No ale niestety jako że prababcia posiadaczka jest dwóch psów to one zobaczyły śmiałość Anki :) Sorka babcia ale Ania ukochala sobie psy :)....jeden zwie się Psotka a drugi Tequilla. Psotka w krótkim czasie podpadła Ani bo ją ugryzła.......ale Tequillla................ło rany jak się ich dwóch dobrało.....
Tequilla nikogo nie lubi poza nią znaczy się Ania taka jest nowa teoria.....a dlaczego????
"Bo T....no mama jak ona ma na imię????? TTTTTT?????Zapomniałam noooo....w każdym razie pies tylko mi oddaje piłkę nikomu innemu. I tylko sie ze mną bawi i tylko mi tak ładnie łapę podaje. Nikomu innemu"
Niby taki jej ulubiony pies a imienia zapamiętać nie mogła :P
Heh ale się wybiegała Ania z Tequillą poszalała...może dlatego też potem dla mamy była bardziej listościwa heh :)

A jak już  w końcu do domu wróciła to starczyło jej jeszcze sił na...napisanie listu do św.Mikołaja.
A ktoś powie że moje dziecko ma już swoje lata ale list wciąz pisze. A tak pisze i w Mikołaja wierzy....ale wie ze rodzice przyczyniają się do tego ze prezenty są pod choinką. O dziwo młoda sama sobie to wytłumaczyła. Bo to było tak że zadała mi pytanie wprost" Czy istnieje Mikołaj ?? a ja zagięta pomyślałam...i to był błąd :/ Bo młoda sama sobie tak odpowiedziała po w sumie 2 sek.od padnięcia pytania:
"Ja wiem że to rodzice przynoszą prezenty ale św.Mikołaj istnieje to też wiem. Bo to tak że św.Mikołaj pomaga kupować prezenty ale rodzice mu pomagają je przynieść dzieciom".
Spodziewałby się ktoś takiej odpowiedzi??? Bo ja nie :O zgasiłam się jak nie wiem że ona taka mądra. Ale cieszy mnie fakt że ona nadal w Czerwonego wierzy i nadal ma chęci pisać list:)
W końcu to tradycja zanieśc ten list na pocztę:)


Tak więc list już dzisiaj został zaniesiony na pocztę. Ania sama interes zalatwiła kase dała pani znaczek nakleiła i list podobno w tempie przyspieszonym ma dotrzeć do Norwegi :) Mamy cichą nadzieję ze jak co roku tym razem też Mikołaj podeśle nam swoją skromną pocztówkową odpowiedź. Bo nie ukrywam ze i mnie i Anię to cieszy taka odpowiedź z samej Norwegi :) A co za dziecka nie miałam tego to teraz mam heh :)
No i tak nam się skończyłą sobota.
Na nude nie narzekaliśmy no nie :)

piątek, 15 listopada 2013

Dyplom po raz pierwszy...

...i mam nadzieję że nie ostatnio w naszej szkolnej karierze :)
Był konkurs u Ani na stworzenie jesiennego cuda z jesiennych darów natury.
Ojaaaaa a mnie wtedy tak głowa bolała mówię nie ma bata nic nie robię wogóle pomysłów nie miałam na nic. Ale co tu zrobić jak dziecko patrzy oczami ala kot ze Shreka. To się trochę spiełam i jakąś pracę na szybko szybko pomogłam jej zrobić. Przyznaje się że mój poziom starania sie był wtedy równby zeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeero :/
Uznałam że jest tak denna że nawet foto jej nie machnęłam :(
A tu prosze we wtorek wchodzimy do szkoły wyniki są....Ania zajęla 3 miejsce :) :) :) OOO jaka zadowolona była:) :) :) hihi nie ukrywam ze ja tez ze z antylanecia zrobiło się takie coś fajnego :)
A 13 mieli w szkole święto szkoły i przy okazji wręczenie dyplomów z okazji konursu. Ania opowiadała mi ze stoją wszyscy, apel trwa...nagle pani zaczęła wyczytywać nazwiska i Ani wyczytała...Ania mówi że śmiało podeszła ("Mama ale ja się wogóle nie wstydziłam wyjść przy nich wszystkich..przy tej całej szkole") odebrała dyplom i nagrodę i wróciła uśmiechnięta do swoich."A moja klasa to chyba mi najgłośniej biła brawo".....heh no nie wiem mnie nie było w kazdym razie jestem z niej dumna ogromnie :)
Stara się dziewczyna przyznaje strasznie.
Dzisiaj dla przykładu zaliczyła angielski choć wogóle mówiła że ona nie umie, że ona nie da rady...ładnie poprosiłam żeby poszła żeby spróbowała...poszła i spróbowała i zaliczyła. Fajnie strasznie :) Tym bardziej ze podobno jest jedną z nielicznych którzy mają wszystkie rzeczy zaliczone :) :)
A na sam koniec mam taką filozoficzną myśl mojej 7latki:
"W tym kraju wogóle nie ma sensu myśleć"......
I jak tu się z nią nie zgodzić?????


niedziela, 10 listopada 2013

Drugie zebranie i...

...i jakie wnioski??
Całkiem niezłe mi się wydaje.
Pani na zebraniu indywidualnie rozmawiała z każdym rodzicem ponieważ nie chciała mówić publicznie na forum.
Byłam ktoraś w kolejce.
Każdy z rodziców trochę posiedział....ale ja chyba nie tak długo jak inni.
Tak mi się wydaje zresztą jaka prawda nie mnie oceniać.
Pani oddawała nam sprawdziany jakie dzieciaki całkiem niedawno pisali. Ania na 9 zdobyła...9 możliwych punktów :D hah dumna byam jak nie wiem bo podobno rzadko które dziecko tak miało.Najczęściej popełniali błędy na tym którą stroną się chodzi prawą czy lewą. Przyznaje się że ja Ani tego nie uczyłam a powinnam :/ ale jednak dziecko wiedziało dzieki czemu komplet punktów nam wpadł :)
...Znaczy się jej :P
Podsłyszałam jak każdemu rodzicowi mówiła co dziecko robi źle i co powinno poprawić z wykonywanych zadań a mi pani...zapytała się skad Ania tak ładnie umie czytać :O oooo zdziwłam się bo myślałam że i Ania ma coś do poprawy ze zdolności jakie powinna posiadać ale jednak nie :)
...
dobra musi jedną rzecz poprawić.....gadulstwo!!!!
Ale jak notoryczną gadułę która tą cechę odziedziczyła akurat po mamie skłonić do niemówienia???? Łooo będzie ciężko :/
Z angielskiego pani pochwaliła także ponieważ w szybkim tempie nauczyła się wierszyka na pamięć...po angielsku oczywiście i zdała go od razu. Pani wychwaliła że fajnie że tak szybko bo jak zna życie niektórzy wierszyk z listopada bedą zdawać w ...czerwcu jak zna życie. A Ania tak sama z siebie poszła i oczywiście najwięcej plusów zdobyła za to...
znaczy się właśnie nie rozrużniam czasem o co lata z tymi plusami że mają czasem plus czasem ocenę...uch głowa boli :/
Najważniejsze jednak ze jest w szkole dobrze po dwóch miesiącach. Ma Ania swoją ekipę kobietek z którymi rządzi. W świetlicy bawi się z kim popadnie (z dziewczyn bo jak ją jeden pociągnął za warkocz to jej powiedziałam że ją podrywa na co normalnie ona na zawał mi nie zeszła :P) panie i tam ją sobie chwalą
Pięknie pięknie :D
Jedynie nad gadulstwem nam pozostaje popracować...ale będzie ciężko ;)


sobota, 2 listopada 2013

Disney on Ice...czyli konkurs :)

.....czyli coś co Ania lubi najbardziej :)
A mianowicie Ilonka z Kreatywnym okiem  zoorganizowała konkurs.

Ania jak tylko usłyszała Gdańsk to mówi mama robimy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No tak ona to uwielbia.
To zaprzęgła mamusię do pracy i mówi robimy.
Mieliśmy stworzyć marzenie disney'owskie.
A że marzeń dziecko ma milion jak nie więcej to jak wybrać :O
Ale w końcu padło na:

Nazwaliśmy je "Piknik Disney'a" czyli piknik z postaciami bohaterów Dinsey'a.
Jako ze niestety zostaliśmy ograniczeni przez rozmiary naszego pokoju to wybraliśmy tylko kilka postaci z bajek. Mama szkicowała niektóre postaci a Ania kolorowała. Zaskoczyła mnie bo w końcu zapoznała się ze słowem starannie. Bo tak to na ogół raz dwa i pokolorowane uznaje. A teraz jak sama powiedziała to ona się postara bo chciałaby wygrać . Hah to następnym razem muszę ją jakimś konkursem zachęcić żeby się postarała.:P
No w każdym razie to nasza praca a teraz idziemy ją posłać do samej autorki konkursu.
Co prawda jak znam życie nie wygramy ale ile śmiechu było przy robieniu pracy ("rany mój prosiaczek wygląda jak rasowy przestępca"...".nie mamuś nie wygląda jak przestępca ...no może trochę jest inny ale na swój sposób ładny" hah:):) ) to już jest nasze.:)

czwartek, 24 października 2013

szkoła i.....

...pierwsze oceny:)
Ale zanim to dzisiaj odbyło się oficjalne pasowanie na ucznia.
Trzy  klasy ładnie ubrane, elegancko wystąpiły przed rodzicami i przed dyrektorką. Kurczę pamietam jak 4 lata temu pasowali Anię na przedszkolaka a tu już szkoła...rany czas pieruńsko leci;/
W każdym razie pasowali ich. Zanim to jednak to dzieci testy zdać musiały.
Każda z klas pięknie odśpiewała piosenkę, wierszyk powiedziała, na pytania odpowiedziała. No uczniowie normalnie wzorowi heh :)


Się śmiałam bo dzieci śpiewały piosenki że będą zdolnymi uczniami, asami, zuchami...i wogóle będą naj naj naj...hah a ja mówię czy można to dostać na piśmie te ich przysięgi bo jak będzie miało dziecko lenia to bym pokazała co i jak obiecała....no ale jednak nic na piśmie nie dostałam a szkoda :P
Anię ledwo widać bo gapa z tyłu usiadła. I zamiast uważać to połowę przegadała z kumpelą obok uch :/. Ale jak przyszło co do czego to ładnie podeszła i dała się pasować na ucznia.
Po pasowaniu dyplomy były, wyżerka w klasie, dzieciaki jak zaczęly szaleć .....
Zgroza dobrze że jednak w szkole nie pracuję :P

Co do szkoły to w środę mieli sprawdzian z angielskiego. Trochę się go obawiałam bo Ania wypadła z ostatnich lekcji kurcze myślałam że będzie do tyłu.....
I w poniedziałek i w wtorek pomimo jej oporu wałkowałam z nią części ciała i kolory....pokazywałam co i jak w książce...ja wiem ze w sumie niewiele i może się wydawać łatwe ale to są 7latki......
I co się właśnie okazało????
Sprawdzian na bardzo dobry napisała!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU jak się cieszę normalnie hihi :) :) :)
Zdolna ma bestyjka pierwsza piątka w szkole zdobyta.:)
Ale się dziecko ucieszyło....znaczy się wiecie powiedziałam jej ze gratuluje że pierwsza 5 że jestem z niej dumna a ona...mówi oooo fajnie ale ta radość jakaś taka...poskromiona??? Zawsze to pod niebo skakała a teraz usiadła i tak jakby jak po kaczce po niej to spłynęło :O:O:O:O
No ale to nic ja tam się za nią cieszę i mam nadzieję że tak pójdziemy dalej :)

sobota, 19 października 2013

o chorowaniu...

Się mi Ania pochorowała parę dni temu.
Stety , niestety w sumie. ....
Ale od początku.
Najpierw katar. No u nas jak się od tego nie zacznie to w sumie o chorobie mowie być nie może. a po jakimś tygodniu doszedł kaszel. W sumie to liczyłam że tym razem może kaszel odpuści bo na ogół pojawiał się po 2-3 dniach a tym razem po tygodniu. No ale jak zaatakował to z grubej rury :/ Tak ze w srodę po nocce z panną do lekarza śmigałam. Dostaliśmy wyprawke w postaci recept na dwa syropy i zakazem pójścia do szkoły.
O dziwo młoda która szkołę lubi nagle się ucieszyła że do niej iśc nie musi...leniuch z niej czy jak?? Już na samym początku??? :O :O
No dobra mamusina z nią razem dostała polecenie siedzimy w domu więc na opieke sobie poszłam (z czego w pracy pewnie dumni nie byli ;P )....syropy wykupione zostały. I pięknie nam zleciała pierwsza nocka. Co napawało mnie nadzieją ze dziecko zdrowieje..radośc wielka bo na weekend plany super fajne...a tu czwartkowa nocka jak nam dała popalić...oj nie ukrywam ze w piątek zasypiałam na stojąco :(:(:(:(:(...jak się dusiła w nocy uchhhhhhhhhh :/.
Mówię o nie nie ma głupich w piątek od samego rana do lekarza poleciałam. Mówię że antybiotyk chce bo już wiedziałam jak będzie weekend wyglądał jak zostaniemy na syropie który nic nie daje. Pan doktor (zresztą nowy nam nieznany ale mega spoko gość) obadał, wysłuchał i wywiad zrobił. Dał nam syrop. Ale wcześniej stwierdził ze mam bardzo fajne dziecko skoro jej chorowanie wygląda tak jak teraz tzn. zero nudności, zero wymiotów gorączki lub czegoś w tym rodzaju...no ja mówię że nigdy gorączka ostatnia ponad 5 lat temu jak nie 6......podziwiał podziwiał:)
No i o tym nowym lepszym aczkolwiek tańszym o wiele od poprzednika wyszliśmy i co???
I braaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziecko się poprawiło. Nocka piątkowa mega spokojna. Na nosie nam trochę nadal zostało ale w porównaniu z poprzednim to już było o wiele wiele lepiej :)
Tak ze dzisiaj mogliśmy tak jak planowaliśmy na Tour Salon iśc. Zresztą młoda sama powiedziała że ona się spręży ze zdrowieniem bo jak ja już wejsciówki na targi wygrałam no to musimy je wykorzystać i udało nam się to całkowicie. :)
A teraz zaraz druga realizacja jej postanowienia mam nadzieję że dojdzie do skutku. A chodzi o to zebym mogła iśc na impreze a  ona nie będzie kaszlała w nocy. Bo co prawda sama nie zostaje w domu ale jak się dusi....aj słów szkoda :/...w każdym razie jestem przygotowana na to że mogę wrócić do domu w kilka minut. Ale trzymajcie kciuki oby nie i dziecko spokojnie nockę przespało :)
No i tak wygląda Ani chorowanie aktualne. No może dodam jeszcze że obłożnie podczas choroby cierpi na ...nadmiar energi ;/;/;/;/;/ nosi ją totalnie...już nie wspomnę że "przypadkiem" jak twierdzi pomalowała mi markerem podłogę :O :o no ciśnienie mi poszło :O :O
na szczęście plama zeszła ....no i widzicie tak to i nas jest :)

wtorek, 15 października 2013

siła w ....

...oczach. I to dosłowna :)
Ale nie moja tylko Ani.
Pamiętacie był jakis taki film już tytułu nie pamiętam, że koleś na co spojrzał to ...trach i miazga danej rzeczy nie ma. Ania ma podobnie ale może nie ze niszczy wszystko wokół na co spojrzy ale.....
Ja nie wiem jak co ale innego wytłumaczenia nie mam , no po prostu nie.
Ania potrafi spojrzeć na rajstopy i....od razu się w nich dziura robi!!!!!!
Poważnie Wam mówię!!!!
Ostatnio kupiłam rajstopy nowiutkie nowiuśieńkie, sprawdzałam specjalnie z każdej strony czy jakiegoś defektu nie ma.
Dałam Ani do ubrania a po sekundzie dziecko mi melduje "Mama patrz dziura". .....no myślałam ze mi ręce opadną. Założyła inne na siebie, dwie minuty pochodziła i już dziura. Wiece że tak jest co drugi trzeci dzień :O Ja nie wiem męża jak będe szukała to takiego chyba co fabrykę rajstop będzie miał może dzięki temu oszczędze....
A wiecie co??? Ja nienawidze szyć rajstop!!!!!!!
A Anka spojrzy i łup dziura gotowa :O
dzisiaj odebrałam ją ze szkoły....na rajstopach miejsca nie było już na dziury . Z całej pary (osobiście zakładałam jej rano tzn.dawałam całą parę do ręki i w całych do szkoły doszła) została jedna wielka sieczka. Na pytanie ale jak...ona nie wie :(
Łoooo ludu ratunku!!!!!
Nie wiem jak u Was ale u mnie rajstopy to jedna wielka zmora :(
A niby taka niewinna no nie ...:)

niedziela, 6 października 2013

kawałek historii...

...mojej historii :)
A tak ja też kiedyś byłam mała miałam parę latek i...miałam swoje zabawki. Z tamtych czasów oprócz wspomnień nic się nie zachowało w sumie . No może zdjęcia .....
I w sumie uchowało się coś jeszcze....a mianowicie jest to lalka.
Jak rany szmat czasu przechowywana w piwnicy , aż sama się dziwię że się uchowała przed porządkami. I sobie lalka leżała w piwnicy czekajac swojego come back....
Aż tu wczoraj poszłam z Anią po coś do piwnicy i wczoraj się nią głębiej zainteresowała bo wcześniej no widziała ją ale jakoś w poważaniu ją miała.
A wczoraj to było "Mama a weź mi pokaż co to jest"...pokazałam "Mama a skąd to???" ...no jak byłam małą wyjaśniłam jej to się sama tym bawiłam...ooooo!!! szok wielki ze mama chyba mała kiedyś była heh ;)
No i poprosiła czy lala może na nowo przenieść się do domu, czy teraz ona ją może...
No jasne że może aż nie ukrywam sama się ucieszyłam ze młoda ją wzięła i się nią zajęła....bo wiecie teraz modne te co nogami machają sikają śpiewają wrzeszczą czy Bóg wie co jeszcze robią....a moja Ania zainteresowała się starą poczciwą laluchą :):)
I już o jej historię pytała, jak na imię , jak ją nazywałam, co z nią robiłam...przyznaje że akurat tego nie pamiętam bo jednak skleroza zjada mnie totalnie :O ale wiem jedno wspomnienia mam z nią wspaniałe :):):)
A dzisiaj Maja- bo takie oto nowe imię dostała wyszła na swój pierwszy spacerek z młodą do kościoła i babcią....aaaa!!! zapomniałam Maja ma swoją własną siatkę ubrań. I ubrania mi się zachowały z tamtych czasów i wózek. Wózek został na razie w piwnicy bo to wielki kloc i miejsca brak ale jednak jest też :)
No ale Maja wystrojona i wypiekniona wyszła rano do kościoła....
A jak wróciłam z pracy to panny dwie na spacer dwugodzinny mnie wyciągły i Ania o dziwo sama zażądała fotek z Mają :)

Ania się uśmiała bo uznała że lala długo była na emeryturze piwnicznej bo 20 lat jak nie więcej to teraz ona musi ją rozruszać. Hah sama się uśmiałam lala na emeryturze heh :):):)
Naprawdę przyznaje się bez bicia ale aż mi samej łezka w oku się zakręciła na wspomnienie dzieciństwa i mojej LALACITY jak ją dzisiaj jeszcze nazwałyśmy :D
p.s. lalacita to tak bardziej nowocześnie heh :):)







czwartek, 3 października 2013

Postępy..

..chyba są jakieś mogę powiedzieć po miesiącu nauki.
Co prawda pani od angielskiego nadal jest na minusie ale uznałam że oki dopóki nie tknie Ani spoko dam jej luz. Niech tylko Ani coś powie jak ona będzie niewinna...to oj bój się babo...bo uwierzcie mi na niektóre dzieciaki chyba zagięła sobie parol....no ale nie o tym tutaj.
Zaczęli pisać już na poważnie literki. Pani zadaje do pisania w domu. Oj czasem normalnie Ania ma takiego lenia jak ma pisać i robi wszystko na odwal się.....przyznaje się popuszczałam ale do czasu aż...pani jej dwa zadania skreśliła bo były niechlujnie...no i chyba sama zrozumiała ze jednak bardziej się musi przyłożyć. Śmieje się bo chyba nie podoba jej się takie pokreślone długopisem czerwonym hihi :) no nauczkę dziecko ma :P
Ale nie jest ze wszystkim tak źle. Bo z kolei dostała pochwały za....czytanie. Ania nauczyła sie już w przedszkolu, jak wiecie jakoś samo u nas to wyszlo. No i czytali ostatnio i niewiele osób u nich umie to robić. I pani chwaliła tych co to robią. Ania wielce dumna bo dostała plusy. Już z kolei dwa. Bo czytają dopiero od poniedziałku ostatniego. No i jak dla mnie to duża pochwała bo być jedną z niewielu na 25 osób to faaajno :):):):)
I się pochwalę tym też....że to moje dziecię takie koleżeńskie i przyjacielskie. Co przychodzę do świetlicy albo idziemy przez boisko czy szkołę to słyszę "Cześć Ania" z róznych stron. Rany aż mnie szok dziwi wam powiem. Pytam jej się kto to to mówi a to ta z tej klasy z tamtej klasy. Poznałam ją na przerwie, w świetlicy...no w różnych miejsach ale aż tyle. Ale najbardziej to koparka mi opadła. Idą dwie takie wyrośnięte dziewczyny. Mówią do Ani "cześć Ania". A Ania z dumą mi oznajmia że ona je zna i są z 5 klasy :O:O::O:O:O:O łoooooo rany i to bez znajomości ja to przez braci wszystko znałam a ona tak sama....szok szok. 5klasistki poznała w barze akurat one jej pomogły i tak wiecie heh. No co przyjacielskie mam dziecko no nie???? :D

niedziela, 29 września 2013

jesienny weekend :)

Udało się !!
A co??
Ano pogoda nam w ten weekend oraz w końcu udalo mi się zrobić projekt dla znajomego o jego działce heh. Dodam że wystaczyło program przeinstalować a ja sie głowiłam dniami i nocami co się dzieje a rozwiązanie..jak zwykle było najłatwiejsze ach no ja :)
Weekend mamusina w koncu wolny miała to postanowiła go z Anią jakoś spędzić. Na sobotę to bardziej wieczorne rozrywki nam przypadły. Bo do cyrku się wybraliśmy i na pokaz światło i dźwięk.
Cyrk Zalewski-nieziemski!!! wiadomo że w cyrku ogólnie jest super i pokazy. Ale tym razem wydaje mi się że pokaz był bardziej niesamowity. Kurcze cięzko mi opisać dlaczego bo zakazali foto robić i filmów więc...no cóż. Ale ja wjadą do Was do miasta z Festiwalem (dokładnej nazwy zapomniałam) Cyrkowym-polecam!!!
Na nas piorunujące dosłownie wrażenie zrobili panowie na motorach. Wyobraźcie sobie malusią kulę a niej 4 gości na motorach się kręcących. Nie dość że w głowie moze się zakręcić tak aż się obie bałyśmy czy aby się tam w niej nie pozabijają.
Ania zachwycona była pokazem bo w sumie...to nie miała iśc na niego. W piątek tak nabroiła że myślałam że wyjdę przez nią z siebie uch;/;/ siwych włosów bankowo mi przybyło przez nią (fryzjerko przybywaj!!!!) więc powiedzialam ze zakaz cyrku, niech zapomni.
W sobotę trochę złość mi minęła , zresztą żal mi biletów było które miałam. No i jak zobaczyła gdzie zjechaliśmy (bo myslała ze jedziemy w zupełnie inne miejsce) to obiecała solidną poprawę swojego zachowania...........(no zobaczymy jak to będzie :)

A na 21 jeszcze udało sie nam załapać na pokaz Światło i Dźwięk z Traktu Królewsko-Cesarskiego

Uwielbiam to centrum- fajnie zapoznaje dzieciaki z historią naszego miasta i w sumie historią Polski też Gnaliśmy z cyrku na to przedstawienie jak na złamanie karku. Heh myśleliśmy że to jakieś długie będzie.
A to się okazało zaledwie 20 minut. Ania narzekała ze niepotrzebnie tak lecieliśmy, że nie było po co...ale w sumie widziałam że jej sie spodobało przedstawienie. Parę rzeczy msusiałam jej przetłumaczyć jak to Mieszko z Dobrawą się poznali ale w sumie załapała i dzisiaj z zapałem wszystko opowiadało dziadkowi :)
Najbardziej to jej sie chyba z tego całego wieczora podobało jak po 22 w domu wylądowała. i że o 23 szła spać. No jak nic z tym akurat jest po mnie. Heh co to będzie jak starsza będzie?? Siwizna mur beton ;/
Dzisiaj znowu na Trakcie wylądowaliśmy. A w sumie na takim mini-festynie. Trakt zaoferował dzisiaj dzieciakom po raz kolejny grę terenową. Dzieci mapkę dostały z punktami które musieli znaleźć i z postaciami historycznymi i tam zadania na nich czekały:

Mega fajna sprawa. Naprawdę mobilizuje dzieciaki do działania . Ania jak pokręcona latała, rozwiązań szukała...a matula ławek szukała i choć przez chwilkę w słonku się grzała. No czasem dziecku też pomagałam jak zagadka trudniejsza. Ale muszę tu Anię pochwalić że w sumie radziła sobie większość sama :)
W nagrodę dostała woreczek z drobnicą jak ja to mówię..ale jaka z niego radośc.
A na końcu udaliśmy się do takiej wioski z dawnych czasów. 
Ania zainteresowana była tym jak się miski robi:
Ale i zawodem kata się zainteresowała.

Ale to zainteresowanie akurat mi się spodobało bo:
Pan Kat współpracował z mamusią i nie wypuścił dopóki dziecko nie obiecało solennie że zawsze bez problemu rozwiąze zadania domowe heh. Widzicie jaka dobra sugestia dla dziecka. W razie co mam namiar na Pana Kata który pożyczy dyby na nieusłuchanych ;)
I tak to oto nam minął ten jesienny piękny weekend. Pogoda nam naprawdę przypasowała..na tyle że na zbiór kasztanów w drodze powrotnej się udaliśmy...ale tym juz nie będe Was zanudzała :)