poniedziałek, 24 czerwca 2013

Udało się !!!

W końcu !!!! Ołjeeeeeeeee :D
Coś co było moją bolączką w końcu przestało mnie martwić i jest oki :):):)
A dokładnie jazda na rowerze Ani.
Ania tylko na 4 kółkach potrafiła i bardzo długi czas się opierała żeby jeździć na dwóch. Oj jej stanowcze nie przeraziło by wszystkich. Kiedyś już mieliśmy nieśmiałe próby ale nie dały one powodzenia.
Aż w końcu tydzień temu w sobotę się wkurzylam za śrubokręt chwyciłam i...kółka zabrałam.
Oj i ja stanowcza być potrafię heh :P:P
Nie ukrywam że na początku nasze rozmowy na ten temat z Ania można rzec na ostrzu noża stanęły. Ale kilka krzyków, fochów, tupnięć moich i jej i......
zabraliśmy się za jazdę.
Jak to wiadomo cudów na początku nie było.
Na pierwszą lekcję to początkowo się tylko z tematem zaznajomiła.
Tyle co metr może sama cudem ujechała.
Za drugą lekcje jak ją rozpędziłam mogę przyznać ze śmiało z dobre 30 metrów już sama ...ale bez startowania i skręcania :(
A na 3 lekcję uznałam że moze start pocwiczymy.Na co Ania uznała że nie ma mowy że nie chce że nie umie i tym podobne. Ale znowu ja się uparłam i znowu było ciężko i fochy i takie tam :P Ale....przypadkowo (bo spojrzałam w drugą stronę akurat) Ania myślała że ją trzymam i co?? i sama wystartowała. To ją zmobilizowało i co???
I z pełną świadomością oznajmiam że z dniem 23 czerwca po 3 lekcjach Anka umie jeździć na rowerze :D:D
Z czego nie ukrywam jestem mega mega duuuuuuuuuuuuumna !!!!!!!!!!!

Uff wiedziałam że z nią tak jest jak się jej małym przymusem nie popchnie to w żadnym wypadku się nie weźmie. A tak już mamy kolejny krok :)

sobota, 22 czerwca 2013

Nadrabianie....

Czyli dzisiaj wszystkiego po trochu.
No bo znowu zaczęłam się  obijać :(
Jak już mieliśmy oficjalne zakończenie przedszkola ostatnio był także ostatni finałowy pokaz tańca z zajęć u pana Pawła. Jak zwykle pan Paweł to czarodziej w sekunde potrafi dzieciaki taką wielką gromadę uspokoić. Oj dziewczyny chciałybyście mieć takiego pana w domu...dzieciaki wogole by nie dokazywały. Występ okazał się super. Ania znowu pokazała ze ma talent do tańca, dobre wyczucie rytmu i wogóle. I cieszy się ile może z zajęć u tego pana...ale co mnie martwi poszła jak Wam mówilam do innej szkoły tańca..i tam jej się wcale nie podoba. Już mnie nawet prosiła ze nie chce tu wracać od września na zajęcia, sama więc nie wiem szczerze mówiąc co mam w związku z tym zrobić. Mówią że mam talent taneczny rozwijać ale pod przymusem...????
Ostatnio, a dokładnie wczoraj wzięliśmy udział w corocznej Nocy Kupały. Myśmy były po raz pierwszy. Dołączyła do nas moja koleżanka Ania i tak z dwoma Ankami sobie poszłam. Myśl przewodnia tej imprezy to puścić jak najwięcej lampionów....oj powiem wam że widok naprawdę jest niesamowity jak one idą wszystkie w górę.....
...pominę małe problemy techniczne z odpaleniem naszego lampionu heh :)
Ale w końcu udało nam się odpalić i jak to mała Ania powiedziała "lampion leci do krainy marzeń żeby spełnić nasze marzenia, to co że się nasz trochę przypalił ale ja wiem i wierzę że on doleci do specjAlnych drzwi i wleci do krainy marzeń"....
oby tak było mam nadzieje że marzenia się spełnią:)
fotki nie oddają tej wspaniałości :)

Dzisiaj zrobiliśmy sobie z okazji dnia mego wolnego tzw.plażing i smażing. Wylądowaliśmy nad jeziorem. Oj co się Ania wyszalała w wodzie i nabawiła a ja...się opaliłam. Ale kurcze niby tak nie grzało wiaterek był a trochę purpury mam na sobie....;P
Co jeszcze dzisiaj?? Lodom włoskim zdecydowanie juz od dzisiaj mówimy NIE!!! Drugi raz Ania się nimi struła i jak sama stwierdziła nigdy więcej takich lodów. Woli jednak ze sklepu już teraz na patyku. Na takie sie nie nacięla a na włoskie już drugi raz. Dlatego już sama takich lodów nie chce :(
Z rzeczy ważniejszych....poszły nam kolejne dwa zęby. A własciwie to Ani. Poszliśmy do naszej kochanej dentystki i ona uznała że trzeba dwóm dolnym trójkom dopomóc wypaść. Jedna się ruszała i doskwierała Ani a druga blokowała stałe zęby. Oj powiem ze za maleńkości Ania z ząbkowaniem problemów nie miała. Ani razu  nie płakała z tego powodu, nie miałam z tym żadnych zmartwień jak inni. Ale teraz to się na nas odbija niestety :( Górna jedynka jak to dentystka powiedziała jest kształtu łopaty ech no niezbyt ładnie to wygląda niestety. Cicha ma nadzieja w tym że jeszcze jakoś się ukształtuje bo podobno jest na to nadzieja...a co dalej z zębami pożyjemy zobaczymy....
A oto mój szczerbolek:

A na koniec sesja którą ona nazwała "Dziwne i głupie miny":D


I takim oto akcentem koniec pisania na dzisiaj :)
Słonecznej niedzieli wszystkim :)

piątek, 14 czerwca 2013

ale to już było.......


"Ale to już było i nie wróci więcej 

I choć tyle się zdarzyło to do przodu 
Wciąż wyrywa głupie serce 

Ale to już było, znikło gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło to naprawdę 

Wciąż jesteśmy tacy sami"


No ta piosenka zawsze mi się kojarzy z czasem jak kończyłam podstawówkę bo śpiewaliśmy to na zakończeniu. I zawsze mi się łezka w oku kręci na ten czas...ach co za lata ....;)
No własnie tak niedawno to było (a co ja młoda jestem :D ) a już czas żeby i u Ani powoli to śpiewać. Przedszkole było i...już koniec tej epoki.
4 lata minęły nawet nie wiem kiedy ledwo zaczynała a tu w środę odbyło się oficjalne pożegnanie grupy "Sów" i od września dzieciaki pójdą już do swoich szkół.
A jak było na pożegnaniu???
Uroczyście i...łzawo. A tak tak niejednmu rodzicowi zakręciła się łezka. Heh można było zauważyc jak co po niektórzy chustką oczy wycierali :)
Super pomysł pań Wam pokażę...papierowe wersję naszych dzieci:

Efekt niesamowity. Bardzo fajna niespodzianka dla nas rodziców.
Był uroczysty polonez. Były śpiewy, tańce, uroczyste wręczenie dyplomów

A w części wesołej, mniej wzruszajacej dzieciaki zaprezentowały pokazową lekcję. Aj co się naśmialiśmy z rodzicami. Super kawały opowiadali. Nawet chciałam Wam przytoczyć...ale przepraszam zapomniałam :(:(:(


A na samym końcu były kwiaty podziękowania dla pań. Ania dla każdej przyniosła kwiatka, nawet dla pani co pomagała ale uznała że i jej się kwiatek nalezy. Nawet panie nam podziękowały i sie pochwale że i ja się załapałam z 4 innych rodziców na dyplom pożegnalny. Fajnie że i ja zostałam doceniona. Pamiątkę własną też będe miała :)

Długo siedzieliśmy z paniami . No aż żal było wychodzić tak fajnie się siedziało i rozmawiało. Co prawda Ania do końca czerwca jeszcze jest przedszkolakiem ale oficjalnie to już absolwentka ach....aż nie chce myśleć że od września to szkolniak będzie...tak szybko minęły...a ja nadal uważam ją za małego trzyletniego zadziorca.....
A tu już proszę 4 lata do przodu i co....i zadziorność jej w sumie zostało...tylko latek trochę przybyło :)

niedziela, 9 czerwca 2013

Imieniny...przyspieszone o trochę :)

Tak trochę trochę...o jakieś półtora miesiaca :)
Ale co się nie robi dla dzieciaków no nie.
Ania w sumie ma święto swoje 26 lipca ale chciałą zrobić taką imprezkę dla dzieciaków jeszcze z grupy. A ze w wakacje nie zbiorę ich to improwizując zaplanowałam imprezę na 7 czerwca. Mówię oki co ma być to będzie. Chciałam urządzić jej zabawę na sali...no ja swoje ona swoje.
Ania wolała dom. Nawet nie wiedziałam dlaczego na początku ale juz wiem.
Ale po kolei.
Zakupy odpowiednie narobiłam, pozwoliłam Ani maksymalnie do 10 dzieci z grupy zaprosić i czekaliśmy na potwierdzenia przybycia..
A ja w tym czasie w głowę zachodziłam jak zoorganizować zabawę takiej ekipie dzieciaków. No ale od czego googgle...to się odpowiednio zaopatrzyłam a w zabawy i informacje  a dzień wcześniej Asia pomagała mi jeszcze co nieco i fajne pomysły podsunęła. Bo wam powiem że miałam małą schizę że wiecie dzieci mi się zanudzą i powiedzą ze o rany jaka ze mnie nudna baba :(
No i nadszedł w końcu upragniony 7 czerwca.
O rany jak się Ania doczekać nie mogła się dawało to odczuć jak nie wiem heh :)
Zerwałam się wcześniej z pracy zeby naszykować, Ania specjalnie zrezygnowała z obiadu w przedszkolu bo ona pomoze w szykowaniu. Co prawda bym sobie sama poradziła ale jak chciała ;)
Skromnie przyznajac fajnie chyba nam to wyszło.
Z czasem na stole pojawiało się trochę wiecej słodkości i jedzenia. Ale to tak wiecie było zrobione jak jeszcze było w miarę w porządku .
No i zjawiła się 7 dzieci, w tym jedno nieoczekiwanie. Bo mamusia nie raczyła nawet potwierdzić. Ja na 6 przygotowana a tu małe zdziwienie...no ale żeby Ani nie psuć zabawy nie komentowała. No więc byla ich łącznie z Anią 8 -dwójka się nie zjawiła.  Dwóch chłopców reszta kobietek...ale to co dwa rodzynki ale bawili się super razem.
Ja zestresowana z zabawami pod ręką uszykowana i co?? I zabawa poszła wlasnym torem. jak zaczęły się piski, bieganina, śmiechy , tańce...czym ja się stresowałam?? ;P
Oszalałam jak nic. Dzieciaki same sobie albo ja im delikatnie podpowiadałam albo one mi. No cudna dzieciarnia. Nie mówię bo hałas niezmierny. Rany bębenki mi chyba poszły ale co tam jak widziałam radość Anki.
Nie ukrywam ze jedna dziewczynka Marysia w pewnym momencie zaczęła mnie tak drażnić - bo ona musi mieć na swoje, musi być po jej myśli jak nie to ryk, jak wrzasnęla na chłopca bo chciał jej podać piłkę to mnie wmurowało. O matko! Dziewczynki pozostałe patrzą na moją zdziwioną mine i mówią tak "No my tak codziennie z nią mamy w przedszkolu". Nie ukrywam że byłam w ciężkim szoku. Ania sama nawet dodała ze żałuje że zaprosiła Marysię bo psuła zabawę.
Ale co tam małe niemiłe ale tyle miłych i wesołych :)
Jak mi się dziewczyny podczas chowanego zaczęły wpychać za kanapę o mało nie padłam. Ledwo ledwo miejsca a one trzy małe dupki i się wcisnęly . heh się śmialam z nich a oni ze mnie:)
Podsumowując zabawa chyba śmiem twierdzić ze udana . Dzieciaki zadowolone bo nie chciały wychodzić szybko do domu, a jak już szły to słyszałam z jakim entuzjazmem opowiadały rodzicom "mamo ale Ci opowiem co się działo, jak fajnie...". Czyli chyba na nudziarę nie wyszłam:)
Ania wykończona wieczorem zasnęła szybciuteńko , w minutę. A ja jak usiadłam po tym wszystkim to dopiero wtedy poczułam jak ta 8 mnie wykończyła. Ale tak pozytywnie :)

Najdziwniejsza rzecz imprezowa-poimprezowa???
Zaginiony but. Przed zabawą sandały dwa Ania miała. Po zabawie został nam w domu tylko jeden sandał i w żadnym przeszukanym zakamarku go nie ma....:(
Tak więc ogłszam...ktokolwiek widział ktokolwiek wie...poszukujemy od piątku zaginionego buta może ktoś nam go oddać ?? :)

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Morska bryza :)

O jak fajnie było nad morzem !!!!!
Tak tak super było. Tylko na 5 dni szkoczyliśmy ale zawsze to jednak kilka chwil nad morzem.
a jak było???
Super !!!!!
Oddawaliśmy się totalnemu lenistwu ile się tylko dało. Heh nawet jako takie nie chciało nam się zwiedzać . Takie z nas były lenie :(
A gdzie byliśmy? W Rewalu . fajna mała miejscowość, akurat na taki kilkudniowy wypad. Pogoda nam wyśmienicie dopisywała, tak ze mogliśmy skorzystać trochę ze słonka i trochę z wody.
Ale ku wyjaśnieniu z morskiej wody korzystalismy...maaaaało .A no bo wiecie pod osrodkiem zaraz basen był, to korzystalismy z niego. woleliśmy wykorzystać nasz mały luksus który mieliśmy przez te 5 dni.
Stwierdziłam że Ania to tak jak ja mały wodniak jest. Z wodą obeznana , wcale się nie boi. Po mamusi chyba taki talent ma. Nawet jak gruntu nie miała to śmiało próbowała utrzymać się na wodzie. I śmiało na bombę skakała. Z moją asekuracją ale nie bała się że przy skakaniu znajdowała się pod wodą. Cenne wskazówki i wybijała się nad wodę. Moja mała wodna duma :)
Co wieczór przez 4 dni chodziliśmy...na imprezę. A tak tak. No wakacje to można korzystać :) Ale zgadnijcie kto jako pierwszy się do tego wyrywał??? A tak tak Anka :) Heh o godzinie 15 zawsze pytałam no kiedy w końcu idziemy na zabawę. Oj niecierpliwa. Ale spoko chodziliśmy większą, wesołą ekipą tak że same się nie wypuszczałyśmy i tańcowaliśmy, szaleliśmy. Ania obsługę lokalu to miała owiniętą wokół palca. Sam kierownik stał się jej ulubieńcem i kolorowe parasolki i podstawki jej podsuwał. Ot taki to urok 7 latki :)

Ulubiony słup wszystkich imprezowiczów:)
A co jeszcze ogólnie pozwoliliśmy sobie na większe lenistwo bo co roku tam jeździmy i wszystkie okoliczne miejscowości są znane nam bardzo dobrze więc w tym roku uznaliśmy że bardziej wolimy leniuchowanie. Odpuściliśmy sobie dłuższe wypady.
Ale nad morze zachodziliśmy zeby nie było. Zbiory muszelkowe mamy, pewnie gdzieniegdzie w walizce utknął nam jeszcze. Nawet udało nam się zbudować porządną budowle na pamiątkę tego ze tam byliśmy.
Co jeszcze??? Kąpiel w morzu także zaliczona. To co że obie byłyśmy w ciuchach :P:P:P i że przypadkiem morze nagle zeskoczyło w dól a potem zalała nas fala...słonko szybko nas wysuszyło :)

Jak widzicie na nudę nie narzekaliśmy.
Z ważniejszych...mama znowu była sadystką i dopomogła zębowi wypaść z buzi Anki. Tak więc czekamy teraz na dwa nowe z czego jeden bardziej widać drugi dopiero będzie się gdzieś ródził. Musiałam dopomóc ponieważ znowu sporo się ruszał a do tego krzywo wisiał więc albo ja mu dopomogłam albo Anka by nerwicy dostała z krzywym zębem i nie daj co by go połkła. Tak więc chcąc nie chcąc wybrała mnie i moją pomoc w wyrwaniu. opłaciło się to jej bo zostala wynagrodzona paroma rzeczami i czymś słodkim więc aż taką "sadystką" mamusia chyba nie jest ;)
Ogólnie Ania była ulubienicą chyba całego wyjazdu...ale jak tu nie lubić mojego małego bąbla ? :)
A podsumowując...wyjazd super...aż się nie możemy doczekać teraz Gdańska który za niecałe dwa miesiące.
A teraz uciekam bo po Anię do przedszkola potem dalej sprzątać a potem..dalej obmyślać zabawę imieninową bo przyznam się Wam że nawet jakiś pomysł jest ale o tym jak wypali. Więc trzymajcie kciuki ;):)