W końcu !!!! Ołjeeeeeeeee :D
Coś co było moją bolączką w końcu przestało mnie martwić i jest oki :):):)
A dokładnie jazda na rowerze Ani.
Ania tylko na 4 kółkach potrafiła i bardzo długi czas się opierała żeby jeździć na dwóch. Oj jej stanowcze nie przeraziło by wszystkich. Kiedyś już mieliśmy nieśmiałe próby ale nie dały one powodzenia.
Aż w końcu tydzień temu w sobotę się wkurzylam za śrubokręt chwyciłam i...kółka zabrałam.
Oj i ja stanowcza być potrafię heh :P:P
Nie ukrywam że na początku nasze rozmowy na ten temat z Ania można rzec na ostrzu noża stanęły. Ale kilka krzyków, fochów, tupnięć moich i jej i......
zabraliśmy się za jazdę.
Jak to wiadomo cudów na początku nie było.
Na pierwszą lekcję to początkowo się tylko z tematem zaznajomiła.
Tyle co metr może sama cudem ujechała.
Za drugą lekcje jak ją rozpędziłam mogę przyznać ze śmiało z dobre 30 metrów już sama ...ale bez startowania i skręcania :(
A na 3 lekcję uznałam że moze start pocwiczymy.Na co Ania uznała że nie ma mowy że nie chce że nie umie i tym podobne. Ale znowu ja się uparłam i znowu było ciężko i fochy i takie tam :P Ale....przypadkowo (bo spojrzałam w drugą stronę akurat) Ania myślała że ją trzymam i co?? i sama wystartowała. To ją zmobilizowało i co???
I z pełną świadomością oznajmiam że z dniem 23 czerwca po 3 lekcjach Anka umie jeździć na rowerze :D:D
Z czego nie ukrywam jestem mega mega duuuuuuuuuuuuumna !!!!!!!!!!!
Uff wiedziałam że z nią tak jest jak się jej małym przymusem nie popchnie to w żadnym wypadku się nie weźmie. A tak już mamy kolejny krok :)
och jak ja gratuluje i Ani i tobie to wcale nie takie proste usiąść i jechać jak i przekonać ja czasem myślę że moj zaś w tym roku się nie nauczy ale mam plan że na wsi Adasia oddam komuś pod opiekę a sama tym się zajmę moj w ogóle równowagi nie łapie :( musze jakąś inną taktykę obmyśleć
OdpowiedzUsuńPięknie kochane! Gratulujemy postępów!
OdpowiedzUsuńHej hej dziewczyny ;)))))
OdpowiedzUsuńWielkie brawa dla Ani!!!!!!!! Teraz jak już załapała to zupełnie inne podejście do roweru nabierze od razu - wiem, wiem jak to jest :D u nas Maciek nawet rower kopał i nim rzucał gdy nie wychodziło a teraz najchętniej by z niego wręcz nie schodził ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to fajnie czas spędzacie. Puszczanie lampionów - świetna sprawa, no i jak rewelacyjnie ujęłaś Anię skaczącą do wody - woooow!!!!!
OdpowiedzUsuńA z tym puszczaniem do sklepu kochana ja bym Maćka sama z siebie jeszcze na pewno też nie puściła, ale nie mieliśmy wyjścia a chlebek potrzebny był. Sami w domu Misiek z wysoką gorączką więc nie było wyjścia bo albo oni by sami zostali w domu oboje albo Maciek do sklepu maszerował - więc mniejszym złem jednak okazało się to drugie :D
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno i buuuuuuuuziaki posyłam :*
OdpowiedzUsuńGratulacje dla młodej ślicznej rowerzystki, też to z synkiem przerabiałam ostatnio wiem jaka to ogromna duma puźno czy wcześnie... bez znaczenia. Ja urosłam z 5 cm z dumy!
OdpowiedzUsuńPoczątki zawsze są trudne, ale najważniejsze że się udało teraz pozostaje życzyć szerokiej drogi i wszystkiego dobrego dla Was :), pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://zawszelkacene.blog.interia.pl/
hej Iwonka:)Ale ekstra,brawa dla Ani i Ciebie za wytrwałość,cierpliwość:)Moja Paula od wczoraj zaczeła jeździć i też jestem mega dumna uf....witaj w klubie dumnych mam.buźka
OdpowiedzUsuńgratulacje :)
OdpowiedzUsuń